
Kiedy przychodzi czas wiosny - lata trąbię wszystkim o dżerseju, który osobiście bardzo lubię. Ale co w nim jest takiego magicznego?
Dżersej, jersey - to nic innego jak rodzaj dzianiny. Najważniejszy jest tu splot nitek - to on sprawia, że materiał jest cienki i delikatny. Ale dżerseje też są różne. Ważna jest grubość nitek, jakość, ilość elastanu w stosunku do bawełny.
Ja mam hopla na punkcie jakości i polskości, a jedno wiąże się z drugim. Wiedząc z jakiej fabryki wyszedł materiał mam pewność, że jego jakość będzie dobra, bo zachowane są standardy produkcyjne.
Kolejna bardzo ważna kwestia to certyfikaty - tak mało ludzi ma świadomość, jak szkodliwe substancje mogą być w materiale, dotyczy to barwników, ale nie tylko. A przecież zakładamy je naszym dzieciom.
Dlatego dbam o to i sprawdzam, czy materiały i drukarnie mają certyfikaty.
I teraz same ubranka z dżerseju - dla mnie to magia!
Są delikatne dzięki cienkim nitkom i splotowi krzyżowemu. Przez to mają wrażenie lekko śliskich, a co za tym idzie - często na targach mody ludzie dotykają i pytają, czy to jest sztuczne? Bo bawełna kojarzy się z lekką chropowatością.
U mnie jest to bawełna w 92%. Pozostałe 8% to elastan, który osobiście bardzo lubię. To elastan sprawia, że dzianina jest bardziej miękka i plastyczna, przez co wygodniejsza. Dzięki niemu ubrania lepiej się układają i mniej gniotą, a dla wrogów prasowania to argument nie do podważenia.
Z dżerseju szyję różne rzeczy, wszystko co jest na ciepłą wiosnę i lato.
Zaczęłam od spodenek, które ze względu na fason nazywam spodenkami baggy. Są niezastąpione w te dziwne dni, kiedy świeci słońce i wieje wiatr. Słońce wychodzi - jest mega gorąco, słońce zachodzi - robi się zimno. I jak tu ubrać dziecko? Dżersej jest cienki, dzięki czemu dziecko się nie przegrzewa, a jednocześnie ma na tyle gęsty splot cieniutkich nitek, że chroni przed wiatrem. Zakładam dzieciom też długie spodnie dżersejowe na plaży, kiedy chce je uchronić przed nadmierną ekspozycją na słońce. W dodatku moje spodenki są tak uszyte, że można je podciągnąć i zrobić z nich albo spodenki 3/4 albo krótkie, jeśli robi się naprawdę ciepło.

Kolejnym bestsellerem z dżerseju są moje czapki i turbany. Działają tak samo - są cienkie i przewiewne, ale chronią głowę przed wiatrem. Ale co za tym idzie, małe dzieci często o nich zapominają i ich nie ściągają, bo są takie cienkie, że zapominają o nich.
Dla starszych oprócz normalnego zastosowania są też bardzo praktyczne pod kask rowerowy nawet w cieplejsze dni. Idealne są też na plażę - kiedy jest słońce i wiatr.

Z dżerseju szyję też sukienki i tuniki - są tak praktyczne, że starczają na lata. Najpierw za kolanko, potem przed kolanko, a następnie jako bluzka. Kiedy przychodzi czas upałów - tylko w nich chodzą moje córki. A żeby im było wygodniej - zamiast bielizny noszą bloomersy, które mogą pełnić funkcję i szortów i majtek.
Z dżerseju znajdziecie też u mnie krótkie spodenki i koszulki, czyli zestaw uniwersalny, ale dzięki materiałowi miękki, delikatny i miły dla skóry.
I tu miła niespodzianka dla rodziców maluchów, które mają problemy ze skórą. Piszą do mnie też mamy dzieci z AZS, że to są ubrania, których ich dzieci nie chcą zdejmować, bo wreszcie mają spodenki, sukienkę, które ich nie drażnią.
Serce i dusza się cieszy, kiedy wiem, że moja praca nie idzie w las i to co tworzę spełnia swoją funkcję. Daje dziecku komfort i wygodę, której tak bardzo potrzebuje w codziennej aktywności.